czwartek, 28 czerwca 2012

Kuracja Eveline



            W końcu zabrałam się za odpowiednią pielęgnację swoich paznokci. Kiedyś nałogowo sama zakładałam sobie tipsy i zalewałam żelem. Jakieś 5 miesięcy temu postanowiłam z tym skończyć, ale że moje paznokcie były zniszczone i przepiłowane, postanowiłam wzmacniać je jedynie żelem, sądząc że jak będę uważać z pilnikiem to odczekam aż to co było zniszczone odrośnie. Niestety żel czsami odpryskiwał, sprawiając problemy. Postanowiłam pozbyć się żelu z płytki, niestety paznokcie są w opłakanym stanie, nie ma co się oszukiwać, mimo wszelakich starań żele, akryle niszą paznokcie.
                   Zakupiłam osławioną odżywkę Eveline 8 in 1, zaczęłam kuracje.  Płytkę mam podobno ładną, więc nie ma aż takiej tragedii.
 
              
Jestem dopiero w 6 dniu kuracji, więc ciężko mówić o widocznych efektach. Ale od razu mogę powiedzieć coś na temat minusów.  Czytałam w recenzjach  na temat bólu, po nałożeniu tego specyfiku, ale to co przeżyłam  ciężko wyrazić słowami. Sądzę, że jest tu trochę mojej winy, nakładałam za grubą warstwe, ale żeby zwykły drogeryjny kosmetyk mógł wywołać takie skutki ubczne, nie mieści mi się to w głowie.
            Jakieś 10 minut po nałożeniu warstwy zaczyna się mrowienie i szczypanie, ale nie w paznokciu tylko jakby w palcu poniżej paznokcia. Jestem dość odporna na ból (jako osoba niezdarna często zdarza mi się potykać, uderzać i przewracać, zazwyczaj nie zwracam na to nawet uwagi)  w tym przypadku, to pół godziny leżałam na podłodze tarzając się z bólu. Wiem, że mogłam to zmyć, ale zdawałam sobie sprawę, że szczególnej krzywdy mi to nie zrobi , poboli, poboli i przestanie. Palce mnie piekły jakbym je przypalała, gdy w końcu przestały, były całe czerwone. W tej chwili jest wszystko w porządku, jednak nawet delikatny dotyk płytki sprawia mi ból, a  takie czynności jak szukanie czegoś w wąskiej torebce jest udręką.
           Przestrzegam Was więc dziewczyny o ostrożność z tym specyfikiem. Ja już się nauczyłam i maluje jedynie cieńkie warstwy.

Pozdrawiam

środa, 27 czerwca 2012

Wróciłam :)

Hej wszystkim :)

Po długiej nieobecności  znów jestem, chociaż cały czas na bieżąco czytałam inne blogi. 
U mnie wszystkie sprawy zakończone, ostatni semestr zaliczony a praca magisterska napisana, teraz tylko obrona we wrześniu, ale to już będzie pikuś.

Jak już pisałam wcześniej zapuszczam włosy, w końcu mam taką długość która jest dla mnie znośna, chociaż wciąż tęsknie za długimi włosami za czasów przedłużania. Pozostałości po prostowaniu Encanto w końcu się wypłukały i włoski zaczęły mi się falować i kręcić, jeżeli zrobię koczek. Czy to oznacza, że należę do zacnego grona zakręconych ? :) Zawsze podobały mi się proste włosy, ale takie fale nadają moim piórkom objętości.

Kilka aktualnych zdjęć :





 Pozdrawiam.